Odcinek sporo lepszy niż poprzedni, dużo bardziej trzymał w lekkim napięciu, i ogólnie jakieś takie bardziej żywe uczucia we mnie wywoływał. Przynajmniej na Ambrose byłam mocno wściekła przez prawie cały odcinek, zawsze to jakaś intensywna emocja :)
Poza tym, nie będzie to chyba mój ulubiony odcinek, bo w tych najlepszych liczy się dla mnie głównie atmosfera, która, no cóż, nie porwała mnie jakoś. Może dlatego, że właściwie to mnie takie podziemne tematy nie bardzo kręcą?
Niezły motyw z pertraktacjami dotyczącymi podzielenia Ziemi. Ale od początku można było się domyślać, że nic z tego nie będzie :)
RORY!!!!! Po pierwsze, cały odcinek pracował na to, że zaczynałam go coraz bardziej lubić. Po drugie, na koniec mi go zabili. Jestem niesamowicie wściekła, tym bardziej że pozbyli się go tak bezceremonialnie. Nie chodzi nawet o to, że wcale nie musiał umierać i właściwie to to bylo trochę bezsensu. Bardziej o to, że wciągnięcie go w szczelinę trąci mi trochę pozbyciem się przez Moffata problemu pod tytułem "jak zareaguje Amy, jak zadziała ta jej pokręcona trochę przecież psychika i czy ona w ogóle będzie chciała jeszcze podróżować z Doktorem". A tak, Amy nie pamięta, nie ma kłopotu.
[ukryj]Coś czuję, że pojawienie się aktora grającego Rory'ego w finale będzie jednak oznaczać flashbacka. Pewnie unicestwią tą szczelinę i cofną wszystko, co nabroiła, w tym wciągnięcie ciała Rory'ego- więc Amy sobie przypomni, ale z powrotu Rory'ego nici, bo to nie szczelina go zabiła. No, chyba że do tego, co nabroiła szczelina zaliczają się jakieś błędy w historii Ziemi, a wśród nich obudzenie sie Sylurian. Wtedy będzie duże bum, błędy zostaną cofnięte i okaże się, że Rory nigdy nie został zabity. (Szczerze mówiąc, nie wiem, którą opcję wolę. Pierwsza oznacza spory angst w finale, czego mam już trochę dość- chociaż z drugiej strony, czy finał może sie obyć bez odrobiny angstu? Druga- mamy lekko naciągany finał w stylu everybody lives.)[/ukryj]
Ta końcówka przypomniała mi stare dobre czasy, kiedy DW budziło we mnie tyle emocji, że z byle powodu płakałam praktycznie przy co drugim odcinku :) Ale poza tym, odcinek bez zachwytów.