Heh sorry, że odkopuję ten temat. Ale ostatnio wróciłam do oglądania DW i nadrabiam zaległości.
Wedle mnie ten odcinek jest głupkowaty, lecz zarazem i śmieszny, z powodu dużej ilości absurdalnych sytuacji o których zaraz wspomnę.
Dalek to radośnie i przyjaźnie podaję herbatę. Ta widząc jedną z najgroźniejszych ras w uniwersum DW, przymilającą się do ludzi, jest dość absurdalne. Chociaż rozumiem, że robili to tylko, by móc się zakamuflować i wykorzystać tych ludzi do swoich planów. Ale serio widok Daleka chcący z radochą podać herbatę? (z pewnością z dodatkiem arszeniku :>) Wciąż mnie to bawi.
Kolejne głupawki to straszenie Daleków ciastkiem. Taa bardzo niebezpieczne ciastko ostatecznego rozpierd.. tffu rozwalenia. Chociaż widząc pewnego Doktora co pokonał swego przeciwnika rzutem mandarynką , to raczej taka sytuacja u Doktora (jak ta z ciastkiem) jak najbardziej możliwa

.
Premiera kolorowych Daleków (podśpiewuje Go!Go! Dalek Rangers). Ja tylko czekałam aż się pojawi różowy Dalek

.
Finalna bitwa, dała mi dużego WTF'a. No bo śmigłowce w kosmosie? Serio? Naprawdę serio? I nie, ta "magiczna bańka mydlana" (czyli te jakby pole ochronne) nie jest wedle mnie najlepszym wytłumaczeniem, tego co się zobaczyło. Na ten widok mój mózg postanowił wtedy wypłynąć uszami.
Ah i samo zakończenie, z człowiekiem bombą. Ale serio rozmontowanie bomby dzięki mocy miłości i przyjaźni? Czyżby jakiś scenarzysta. co piszę odcinki dla My Little Pony: Friendship is Magic dorwał się do scenariusza i napisał ten kawałek?
Ogólnie mówiąc, ten odcinek to w większości dużo głupawki i sam w sobie nie jest najlepszy. Sam w sobie taki średniak. Ale czasem lubię do niego wracać, ze względu na te głupawe i śmieszne sytuację. Bo są aż tak głupie i absurdalne, że nie w sposób się z nich nie śmiać.